OGŁOSZENIE!

Z POWODU PRAC REMONTOWYCH NA DC MULTIVERSE NIEKTÓRE LINKI ODNOSZĄCE DO RECENZJI KOMIKSÓW VERTIGO NIE DZIAŁAJĄ! BĘDĘ JE UZUPEŁNIAŁ W MIARĘ POSTĘPU PRAC NAD SERWISEM.

niedziela, 15 maja 2011

Marvel 12.1963 - Strange Tales #103, Fantastic Four #9, Journey Into Mystery #87, Tales to Astonish #38

Strange Tales #103 – grudzień 1962

Więzień 5-ego wymiaru!
Schwytany w innym świecie!
Koniec Zemu!

Fabuła: Stan Lee
Scenariusz: Larry Lieber
Rysunki: Jack Kirby
Tusz: Dick Ayers

Oto Johnny Storm powraca spragniony następnych solowych przygód. Tym razem w okolicy jego miejsca zamieszkania pojawia się genialny architekt, który niestety nie może wypełnić kolejnego kontraktu, otóż nic co wybuduje w niedalekiej, bagiennej okolicy nie utrzymuje się, pod osłoną nocy wszystko tonie w ziemi, a miejscowi mówią, że to robota bagiennych demonów.

Niestety nikt nie wie jak sprawdzić co dzieje się z budynkiem w nocy, ale na szczęście pojawia się Ludzka Pochodnia i, po konsultacji z Mr. Fantasticiem, wpada na genialny pomysł, na który nikt inny nie wpadł. Zostanie na noc przy budynku i zobaczy co się stanie! I faktycznie przybywają ludzie, którzy są sprawcami całego zamieszania. Torch postanawia wyśledzić skąd przybywają, ale niestety zostaje pojmany. Jak się okazuje sprawcy pochodzą z innego wymiaru, który rządzony jest przez despotycznego Zemu. Na szczęście dla Storma jest tam także ruch oporu, który postanawia odbić naszego bohatera, dalej już wiadomo jak potoczy się akcja.

Poza niezbyt przemyślanym motywem znalezienia sprawców tonących domów, reszta przedstawia się jako, po prostu, zwykła, superbohaterska historia Marvela z początku lat 60. Jeszcze tylko wywołanie masowej rewolty jest ekstremalnie uproszczone, ale to już można wybaczyć ze względu na krótki charakter całości.

Jest co prawda średnio, ale nie ma się zbytnio do czego przyczepić. Najzwyczajniej w świecie, klasyczna opowieść tego okresu z Ludzką Pochodnią w roli głównej.

I w ten sposób Johnny zakończył rok 1962. Jakie niespodzianki przyniesie mu rok kolejny? Oby większe niż mijający.

Streszczenie mojego autorstwa: http://marvelcomics.pl/index.php?cmd=showCom&cusa=16692
Fantastic Four #9 – grudzień 1962

Koniec Fantastycznej Czwórki!
Sub-Mariner wydaje rozkazy!
Furia Mr Fantastica
Płomień bitwy
Zemsta jest nasza!

Scenariusz: Stan Lee
Rysunki: Jack Kirby
Tusz: Dick Ayers

Stało się! Po zbudowaniu wspaniałej bazy, wydaniu setek (tysięcy?) dolarów na sprzęt, nie zarabiając nic na walce z przestępczością F4 w końcu zbankrutowała. Pomysł jest genialny w swojej prostocie, oto wściekli ludzie domagają się czynszu i innych opłat, tymczasem wszystkie pieniądze jakie F4 miała przepadły na giełdzie, bohaterowie są więc zmuszeni sprzedawać wszystkie swoje wynalazki i sprzęty. Nie było chyba jeszcze do tej pory bohaterów, w których uderzyłby tak podstawowy problem jak opłacenie czynszu. Oczywiście, już wkrótce w Marvelu na stałe zagości najbardziej ludzki heros: Spider-Man. Ale do tej pory F4 jest najbliżej zwykłego zjadacza chleba. Co twórcy nie omieszkają wyrazić poprzez Reeda, który marzy by być bohaterem komiksowym i nie przejmować się problemami finansowymi.

Ben natomiast znów staje na opak wszystkim i postanawia pójść własną drogą, rozwalając przy tym taksówkę, ale nie oszukujmy się, taksówkarzowi się należało. Spotyka się z Alice, przybraną, niewidomą, córką Władcy Marionetek, obecnie przyjaciółką Grima, która uświadamia Thingowi, że pod jego warstwą hardości kryje się dobroć białego rycerza. Grim przyjmuje jej słowa rychło w czas, gdyż do F4 uśmiecha się szczęście, otóż dostaną 1 mln dolarów za występ w filmie. Jako, że F4 nie unikają sławy bez namysłu, wraz z odmienionym Thingiem, wyruszają do Hollywood autostopem.

Tam czeka na nich nie lada niespodzianka. Otóż producentem filmowym, u którego kręcić będą debiutancką produkcję jest sam Namor. Tak naprawdę nie ma on jednak zamiaru pozwolić F4 na wielkie sukcesy kinematograficzne. Reed szybko trafia na bezludną wyspę, gdzie ma być zabity przez gigantycznego cyklopa, Johnny zostaje więźniem na wyspie, której brutalni mieszkańcy są odporni na ogień, a Thing zetrze się w mocarnym pojedynku jeden na jeden z Namorem, przy dającej księciu Atlantydy energię wodzie. Sue, jak zwykle, będzie więźniem. Motywacją Sub-Marinera jest tym razem miłość do Niewidzialnej Dziewczyny.

Trochę zaskakuje pojawienie się Namora, jako bogatego producenta filmowego, lecz ostatecznie jest to chyba możliwe. Wzbudzana przez niego aura dostojności i pewności siebie, która tak działa na Sue na pewno pomogła mu w natychmiastowej zmianie zawodu. Największymi dziurami fabuły są jednak powroty bohaterów z wysp. Skoro Richards mógł tak łatwo, choć nie wyjaśnione jak, wrócić do nas to po co w ogóle wdawał się w bitwę z cyklopem. Marna ta pułapka księcia Atlantydy. Reed oczywiście był atakowany przez jednookiego giganta, więc jeszcze można zrozumieć najpierw załatwienie sprawy nieprzyjaznego cyklopa, który mieszkając setki lat na tej zakazanej wyspie doskonale nauczył się władać współczesnym angielskim.

Gorzej jest z Johnny’m, nie dość, że pierwsze zarobione pieniądze wydaje na sportowy samochód, nie przejmując się innymi, zdawać by się mogło, ważniejszymi problemami (że też nikt nie zwrócił mu uwagi), to na dodatek po zakończonej walce również nie wiadomo jak opuszcza swą wyspę. Można się domyślać, że odlatuje z niej, lecz wcześniejsze próby odlotu kończyły się wyczerpaniem płomienia i pochwyceniem przez plemię. Swoją drogą długość działania płomienia Ludzkiej Pochodni w ogóle nie jest stała.

Najlepiej wypada pojedynek Bena z Namorem, jest to niewątpliwa atrakcja nr 1 nru. Thing przedstawiony jest tutaj nie tylko jako równy dla wciąż wzmacnianego Namora przeciwnik, lecz wręcz jako osoba silniejsza, jak więc Sub-Mariner spuszcza mu lanie? Trzeba przeczytać by wiedzieć.
Ogólnie więc jest to nr pomysłowy i szybki, przyjemnie się go czyta, choć starcia z cyklopami i plemionami nie są tak intrygujące jak walki z pełnowartościowymi superprzestępcami. Całość więc nie zachwyca, lecz jest przyzwoitą kontynuacją serii.

Streszczenie mojego autorstwa: http://marvelcomics.pl/index.php?cmd=showCom&cusa=16651
Journey Into Mystery #87 – grudzień 1962

Więzień czerwonych!

Fabuła: Stan Lee
Scenariusz: Larry Lieber
Rysunki: Jack Kirby
Tusz: Dick Ayers

I stało się. Rosjanie zmierzą się z Thorem. Przegrane z Hulkiem, Ludzką Pochodnią i Człowiekiem-Mrówką nie są dla nich wystarczające, muszą jeszcze dostać po głowach młotem boga gromów. Całość zastaje nas w miejscu, w którym dowiadujemy się, że czołowi naukowcy amerykańscy znikają, pozostawiając po sobie jedynie notkę, że wolą pracować na rzecz komunistów. Nikt nie wie jak temu zaradzić. Z pomocą przybywa więc dr Blake.

W siedzibie armii Stanów Zjednoczonych on wraz pułkownikiem Edwardem Harrisonem obmyślają genialny plan, który jako żywo przypomina podstęp z koniem trojańskim rycerzy króla Artura w poszukiwaniach Świętego Graala przez Monty Pythona. Otóż Don Blake będzie służył za przynętę (koń trojański), podstawia się aby komuniści przyszli po niego, gdy wraz z armią rozpuszczają wieść, że stworzył nowego wirusa do walki. Więc zostaje on sam w domu, nie pilnowany ani nie obserwowany przez współpracującą z nim armię, i wspólnie pozwalają porwać Blake’a i wywieźć w głąb Rosji. Cudowny plan. Armia wie tyle, ile wiedziała przed wprowadzeniem go w życie, a kolejny naukowiec znajduje się w rękach Rosjan. Ciekawe czy armia potajemnie nie współpracuje z komunistami? Podczas gdy, jak można przypuszczać, w USA opracowuje się kolejne porażające geniuszem plany wykrycia tajemniczych zniknięć naukowców, Blake ma szansę popisać się jako Thor. Rosjanie na szczęście są niewiele mądrzejsi od Amerykanów, ale i tak przewyższają ich inteligencją. Nie dość, że bez problemu szmuglują poszukiwanych naukowców przez granice, bez problemu ich porywając to posiadają łańcuchy zdolne powstrzymać Thora, nawet kamienni ludzie z Saturna przecież nie mieli takich materiałów.

Popełniają jednak kilka błędów, jak zostawianie więźniów bez strażników i pozwalają Thorowi na działanie. Oprócz starcia nordyckiego boga z rosyjskimi komunistami, mamy tutaj dwie sceny, w których Jenny ponownie wzdycha do superbohatera (szybko jej przeszło uczucie do Blake’a) oraz jedną scenę, w której pokazani są niektórzy Rosjanie w pozytywnym świetle. Na plus jeszcze zdołała się załapać scena wywołanej przez Thora wielkiej burzy.

Cała reszta to infantylny, naciągany, nielogiczny, głupi wręcz minus. Szkoda, że rok 1962 Thor kończy najgorszą historią ze swoim udziałem. Daje to nadzieję, że może być już, chyba, tylko lepiej. Oby nie podzielił losu Hulka, którego poziom z determinacją utrzymywany jest na bardzo niskim pułapie.

Streszczenie mojego autorstwa: http://marvelcomics.pl/index.php?cmd=showCom&cusa=16681
Tales To Astonish #38 – grudzień 1962

Zdradzony przez mrówki!!

Fabuła: Stan Lee
Scenariusz: Larry Lieber
Rysunki: Jack Kirby
Tusz: Dick Ayers

Ten nr jest pozycją, którą koniecznie nabyć powinni wszyscy zainteresowani tematyką mrówek. Właśnie w tym nrze pojawia się wynajęty przez mafię genialny, lecz amoralny naukowiec o pseudonimie Jajogłowy (widać na okładce skąd pseudonim), który zwraca mrówki przeciw Ant-Manowi nawołując do ich chciwości i próżności. Na szczęście Henry Pym wie, że mrówki mają wyczucie przyjaźni i partnerstwa w walce z przestępczością. Czy mu to pomoże, gdy Jajogłowy przygotował już lep na muchy?

Kuriozalne pomysły i absurdalne sceny już nie są czymś co zamierzam uznawać za wadę czy zaletę tej serii, one po prostu są nieodłączną częścią przygód Pyma. Już chyba nie można sobie wyobrazić opowieści z nim bez dawki tych, jakże zaskakujących swym wcieleniem w życie idei. Twórcy chyba z premedytacją wrzucali tu coraz bardziej groteskowe pomysły, zresztą już punkt wyjścia: superbohater wielkości mrówki, otaczającymi się tymi stworzeniami jest co najmniej intrygujący. Tym bardziej, że w tym nrze widzimy: specjalny płyn antylepowy, sprężyny w butach bohatera oraz lasso, dzięki któremu nasz malutki heros wywija wyrośniętymi gangsterami w powietrzu. Ma przecież nadal siłę człowieka normalnej wielkości, choć nie wyglądał wcześniej na takiego, który może machać ludźmi bez zadyszki. Może więc jego siły wzrosły w miniaturowej formie?

Jest więc kiczowato i groteskowo, ale do tego seria zdążyła już przyzwyczaić. Chyba tylko dlatego warto (?) po nią sięgnąć.

Streszczenie mojego autorstwa: http://marvelcomics.pl/index.php?cmd=showCom&cusa=16695

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz