Violent Cases
Drastyczne przypadki
Scenariusz: Neil Gaiman
Ilustracje: Dave McKean
Neil Gaiman i Dave McKean są rozpoznawalnymi i szanowanymi twórcami działającymi nie tylko w medium komiksu. Gaiman, autor m.in. Sandmana jest jednym z większych reformatorów graficznych historii, podobnie sytuacja przedstawia się w przypadku grafika McKeana, ilustratora m.in. Arkham Asylum: A Serious House on Serious Earth. Obaj panowie nie raz ze sobą współpracowali, nie raz stworzyli doskonałe komiksy, lecz ich znajomość, jak każda historia, musi mieć swój początek. Tym punktem startu ich kooperacji jest opowieść Drastyczne przypadki.
Komiks pochodzi z 1987 roku i dzisiaj uchodzi już za klasykę. Może nie na miarę Watchmen Alana Moore'a czy The Dark Knight Returns Franka Millera, niemniej jednak jest to jeden z milowych kamieni pozwalających komiksom rozwinąć skrzydła, wkraczać na nieznane wcześniej terytoria i, przede wszystkim, sprawiać, iż zyskiwały one coraz większą renomę i poważanie. Jest on wyjątkowy zarówno ze względu na sposób narracji i fabułę, lecz również dzięki stronie wizualnej.
Porównując Drastyczne przypadki z dziełami późniejszymi twórców, jak np. Signal to Noise nie da się nie zauważyć, jak bardzo ich umiejętności wzrosły na przestrzeni lat. Szczególnie zaś tyczy się to McKeana, który z komiksu na komiks zwiększał ilość używanej techniki kolażu i sprawiał, że przedstawiane przez niego opowieści coraz bardziej się odrealniały.
Omawiany tytuł przedstawia wspomnienia z dzieciństwa młodego człowieka. Cały komiks, prócz ostatniej sekwencji jest wypełniony jego narracją, uzupełniany słowami innych postaci, lecz również pochodzących z jego pamięci, wszystko widzimy tak, jak zapisało się w jego umyśle. A, że historia, którą snuje wydarzyła się jak miał 4 lata, to obrazy i słowa są często zamazane, postaci zmieniają swą aparycję, a słowa nie są tak zdecydowane jak w momencie pierwszego z nimi kontaktu. Zarówno prezentacja fabularna, jak i ilustracje wspomagają zamglony nastrój dawnych wspomnień. Przytłumiona szaro-błękitna paleta barw, strzępki obrazów i skojarzeń, jak też niepewność, co do użytych słów, pewna umowność scen oraz bazujący często na skojarzeniach tok narracji doskonale się uzupełniają, tworząc nostalgiczną atmosferę czasów minionych.
Owe czasy, to czasy gangstera Ala Capone. Tak naprawdę niezbyt piękny okres w historii USA, jednak wspomnienia mają to do siebie, a szczególnie wspomnienia z dzieciństwa, iż zawsze lepiej przedstawiają przeszłość. I mimo wszelkich ponurych wydarzeń, mimo ciemnych i zamazanych obrazów, i tak przeszłość wygląda przyjemnie i tkwi w głowie budząc sentyment.
Personalnie, za najmocniej do mnie przemawiającą scenę uważam moment rosnącego światła gwiazdy w umyśle narratora. To właśnie jest to, co przywołany na tylnej okładce Alan Moore określa magią codziennych wspomnień. W połączeniu z zamykającą sekwencją, doskonale scalającą pierwsze sceny z ostatnimi, Drastyczne przypadki posiadają jedne z lepszych finałów w historii komiksu.
Niezaprzeczalnym faktem jest jednak ten, iż na dzisiejsze czasy, dzieło Gaimana i McKeana nie budzi takich emocji jak kiedyś. Tak naprawdę, czytelnika, który wchłonął już historie pisane później, inne komiksy Gaimana, ale też wspominanego Alana Moore'a czy Granta Morrisona, Drastyczne przypadki niczym nie zaskoczą. Nie wzbudzą szoku, ani wielkiego zachwytu. Wciąż jednak pozostają klasyką, wypełnioną emocjami opowieścią, którą warto czytać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz