Fragment:
Oczywiście już wcześniej postaci z różnych mitologii pojawiały się w komiksach, Superman walczył z Herkulesem czy Atlasem, Wonder Woman dostała moce od greckich bóstw, a Wenus była bohaterką własnej serii. Nikt jednak nie użył do tej pory bogów z mitologii nordyckiej. Tym bardziej więc wybór Stana wydawał się słuszny.
Gdy główna idea narodziła się, potrzeba było jeszcze czegoś, co wyróżniałoby nową postać od setek innych superbohaterów latających, skaczących czy poruszających się w jakikolwiek inny sposób na łamach wielu komiksów. Tym znaczącym, które miało wyróżniać herosa stał się młot, który nie tylko stanowił potężną broń, lecz również pozwalał właścicielowi latać. Tak też pierwszym bogiem-superbohaterem został Thor. Warto przy okazji wspomnieć, iż nazwę metalu z jakiego został wykonany jego młot, uru, wymyślił Larry Lieber, brat Stana Lee, który współtworzył scenariusze pierwszych przygód nordyckiego superbohatera. Użył on tej nazwy z jednej przyczyny, podobało mu się jej brzmienie.
Oczywiście, gdy Thor został już wybrany, pojawił się kolejny problem. Problem utożsamiania się z i sympatii do bohatera. Czytelnicy mogli z łatwością czuć więź z nierozumianym przez rówieśników, mającym typowe dla nastolatka problemy Peterem Parkerem, mogli czuć sympatię do młodego i wybuchowego Johnny’ego Storma, lecz dlaczego mieliby utożsamiać się w jakimkolwiek stopniu z bogiem z mitycznego Asgardu, który lata w hełmie ze skrzydełkami?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz