MARVEL A.D. 1962
PODSUMOWANIE I
FANTASTIC FOUR #1-9
Po czasach kryzysu branży komiksowej w latach 1950, kiedy to Fredric Wertham i komisja śledcza uznali, iż źródło zła i deprawacji leży w komiksach, w następnej dekadzie medium odżyło za sprawą komiksu superbohaterskiego. W tym czasie, już trzydziestoośmioletni Stan Lee, mający za sobą 20 lat zawodowej kariery w branży i Jack Kirby, pracujący nad nieludzką ilością tytułów mieli do tego odrodzenia się przyczynić, jeśli nie stać się jego główną siłą napędową. Stan wtedy miał już powoli dość komiksów i szykował się do odejścia, na koniec jednak, za namową żony, miał stworzyć scenariusz, który odpowiadałby jemu samemu. Jak się okazać miało, ów scenariusz był początkiem nowego rozdziału, który, można śmiało powiedzieć, trwa do dzisiaj.
Okazja do napisania nowego komiksu superbohaterskiego nadarzyła się, gdy Martin Goodman, ówczesny naczelny, zauważył rosnący sukces „Justice League of America” z DC. Postanowił, iż Marvel również powinien ruszyć z własnym tytułem prezentującym drużynę superbohaterów. W szybkim tempie superbohaterowie Marvela zaczęli nie tylko wracać do łask, ale i zyskiwać pokaźne grono zwolenników. Nie byli to jednak zwykli superbohaterowie, wyróżniali się mocno na tle zwyczajowych zamaskowanych poszukiwaczy przygód. Spider-Man był zwykłym chłopakiem z codziennymi problemami, nastolatkiem, którego maska zasłaniała całą twarz usuwając tym samym jakąkolwiek mimikę. Tymczasem FF w ogóle nie mają masek, wszyscy (choć jeszcze nie w 1. nrze) znają ich tożsamość a ich „kostiumy” to kombinezony.
Genezę, jak i pierwsze starcie z superprzestępcą poznajemy w pierwszym numerze nowej serii. Zaczyna się ona dość tajemniczo, po kolei prezentując tytułowych bohaterów (Invisible Girl, Thing, Human Torch, Mr. Fantastic). Początkowo nie wiadomo na dobrą sprawę czy dziwne, fantastyczne postaci są bohaterami czy przestępcami. Thing na przykład przewala się przez miasto powodując niemałe szkody, a Human Torch pojedynkuje się z amerykańskimi myśliwcami. Ta nielogiczność w ich zachowaniu ma na celu przedstawienie ich mocy, co udaje się zrobić.
Superbohaterami są:
1. Mr. Fantastic – dr Reed Richards jest geniuszem w dziedzinie nauk ścisłych, mechaniki i wielu innych. Jego moce nie są w komiksie novum, potrafi rozciągać swe ciało do różnych wymyślnych długości i kształtów. Po raz pierwszy jednak osoba obdarzona tego typu mocami jest równocześnie ekstremalnie inteligentną postacią. Pełni rolę ojca rodziny.
2. Invisible Girl – Susan Storm jest miłością Richardsa. Sama jest miłośniczką modnych ubrań i kosmetyków. Gdy jednak zachodzi taka potrzeba, odważnie walczy z wrogiem. Jej specjalną umiejętnością jest, jak wskazuje pseudonim, stawanie się niewidzialną. Sue jest spoiwem grupy.
3. Human Torch – Johnatan Storm jest młodszym bratem Susan. Jego miłością są szybkie samochody i ładne dziewczyny. Narwany młodzieniec dodaje grupie świeżości oraz sprawia, iż komiks staje się przystępniejszy dla młodszych czytelników. Również jego moce pełnią ważną rolę. W swej ognistej postaci Storm potrafi latać, strzelać ogniem, oślepiać wroga, tworzyć krótkie iluzje etc. Do stworzenia tej postaci Stan Lee postanowił wykorzystać pierwszego superbohatera w historii komiksów Marvela czyli Human Torcha. Pierwszy ognisty heros był androidem, który w kontakcie z powietrzem zapłonął. Później nauczył się kontrolować swe zdolności, przez pewien czas był nawet policjantem. Jego potyczki z Namorem, inną postacią ze Złotego Wieku, stały się klasyką komiksu superbohaterskiego.
4. Thing – Benjamin Grimm jest bliskim przyjacielem Reeda i pełni w grupie rolę wujka. Wciąż przekomarza się z Johnny'm i nienawidzi swojej fizjonomii. Jest bowiem skalistym stworem wyposażonym w ogromną siłę fizyczną. Wprowadza do grupy kolorytu i bardziej przyziemne spojrzenie. Oraz sporą dawkę ironicznego humoru.
Grupa zyskała swe moce poprzez promieniowanie kosmiczne, gdy próbowała prześcignąć Rosjan w wyścigu w kosmos. Jak widać zimnowojenne próby pokonania ZSRR i przedstawiania Rosjan jako postaci negatywnych, zewnętrznego zagrożenia trwają w najlepsze i minie jeszcze sporo lat nim ta sytuacja ulegnie zmianie.
W trakcie trwania serii pozbywano się kolejnych nielogiczności co raz to nowymi pomysłami. Najważniejszym z nich są niestabilne molekuły (unstable molecules), z których wykonane są kostiumy herosów (wprowadzone w #3). Dzięki nim mogą one dowolnie modyfikować się zgodnie z mocami F4. Tym samym mamy pierwsze wytłumaczenie dlaczego stroje herosów nie ulegają degradacji w trakcie ich używania. „Nauka” wprowadzana w Marvelu zyska nazwę „Marvel Science”.
Grupa jest pierwszą w serii nowej generacji herosów, którzy nie tylko są bardziej realistyczni od pozostałych, lecz również nie przyjmują swych mocy zawsze jako dobrodziejstwa, czego przykładem jest Thing. Ponadto grupa musi borykać się także z ludzkimi problemami. Kłótnie, frustracje, niespełnione miłości, eksmisja – dzisiaj brzmi to trywialnie, lecz ówcześnie był to wielki krok naprzód względem poprzednich historii o superbohaterach. W ciągu pierwszych 9 numerów poznajemy także przekrój i adres bazy F4, mieszczącej się w Nowym Jorku.
Oczywiście, herosi nie istnieją bez przestępców. Mimo iż często wewnętrzne sprzeczki i życie prywatne stanowią o sile niejednej historii, to wrogowie również mają wielki, a jeszcze częściej, decydujący w nich udział.
W pierwszym numerze debiutuje Mole Man, superprzestępca, który do dzisiaj zagraża FF. Mimo że jego design i geneza są dość naiwne – ślepy człowiek, rządzący podziemnymi stworami – wykonanie jest dość dobre, więc nie dziwi, iż pomysł się przyjął. Niebawem Mole Man powróci by stoczyć boje nie tylko z F4, lecz także z Avengers.
Numer drugi wprowadza do uniwersum Marvela kosmiczną rasę Skrulli, którzy w przyszłości odegrają niebagatelną rolę w historii superbohaterskiego świata. Zmiennokształtni kosmici, inspirowani Inwazją porywaczy ciał, infiltrujący i sabotujący ziemską cywilizację są doskonałym pomysłem. Pierwsze spotkanie z nimi nie jest jednak nazbyt ciekawe i wykonane jest w niezadowalający sposób. Później w Marvelu pojawią się inni zmiennokształtni przybysze z innych planet (Carbon-Copy Men), lecz nikt nie dorówna Skrullom, którzy niebawem wrócą z nowymi pomysłami zlikwidowania swych wrogów.
W numerze trzecim pojawia się Miracle Man. Ani jego moce ani design nie wzbudzają wielkich emocji, tak więc nie było mu dane stanąć u boku największych złoczyńców Marvela.
Numer czwarty jest pod względem negatywnego charakteru bardzo ważny. To w nim właśnie wraca do świata komiksów książę Namor. Pół-Atlantyda, pół-człowiek ma tę samą motywację, co poprzednio – zemsta za śmierć swych pobratymców. Dzięki temu ponownie jest postacią siejącą zniszczenie, lecz równocześnie motywy jego postępowania są dla czytelnika zrozumiałe. Ponadto coś iskrzy między nim a Susan Storm, więc Stan wykorzystuje jego postać jak najpełniej. A jest to, oczywiście, dopiero początek.
Namor zadebiutował jako drugi superbohater w historii Marvela i w Złotym Wieku był jednym z trzech głównych herosów (obok Human Torcha i Captaina Americi), jaki pojawiał się na łamach komiksów. Jego epickie walki z Human Torchem są niezaprzeczalną klasyką, a scena, w której spowodował powódź zalewającą Nowy Jork była wielokrotnie przypominana w takich tytułach jak „Marvels” czy „The Marvels Project”.
Numer piąty jest kolejnym klasykiem, to tutaj pojawia się jeden z największych negatywnych charakterów w historii uniwersum – Dr Victor Von Doom. Połączenie czarnej magii z nauką, sprawia, iż jest on idealnym przeciwnikiem dla Mr. Fantastica. Niesamowita inteligencja, zmysł strategiczny oraz brak, jak się wydaje, sumienia stanowią o jego sile. Jest to pierwszy wróg, który nie zostaje pokonany przez F4, tylko umyka im by snuć kolejne plany.
Plany te spełnia już w szóstym numerze, gdy powraca wraz z Namorem przeciw znienawidzonym herosom. Szósty numer jest pierwszym, w którym bohaterowie muszą walczyć przeciw większej ilości wrogów, rozwija on też postać Namora. Poza tym jest świetną lekturą, choć nie tak ważną pod względem historycznym jak poprzednie.
Numer siódmy to kolejne starcie z kosmitami, gdy Kurrgo porywa bohaterów. Nie jest to najciekawszy pomysł i, jako taki, nie przyjął się. Jest to za to klasyczny przykład wykorzystania kosmicznego zagrożenia w komiksach, filmach i powieściach w ówczesnym czasie.
Numer ósmy to debiut Puppet Mastera, który ostatnio (lipiec 2011) widziany był w serii „Heroes for Hire”, czyli jest to kolejny klasyczny przestępca obecny w Marvelu do dzisiaj. Stan Lee i Jack Kirby stworzyli na przestrzeni dziewięciu numerów sześciu wrogów dla F4 plus na nowo wprowadzili jednego z przeszłości Marvela. Z tej siódemki aż piątka stała się klasycznymi postaciami, a Dr Doom jedną z najważniejszych w Uniwersum. Wyobraźnia twórców w tym czasie i przez wiele jeszcze lat zdaje się nie mieć granic. Pamiętać należy, iż prócz „Fantastic Four”, Stan Lee pisał także inne komiksy, nie tylko superbohaterskie. Na łamach „The Amazing Spider-Man” wraz ze Steve'm Ditko wykreował nawet bardziej różnorodną gamę superprzestępców niż w omawianym tytule.
W dziewiątym numerze powraca Namor, motywowany tym razem miłością do Susan. Nie jest to najlepsze rozwiązanie fabularne, lecz urozmaica nieco samą postać księcia Atlantydy. Ponadto to właśnie w tym numerze herosi dostają nakaz eksmisji.
Tak więc, przez 1962 i 1961 rok wiele się działo w życiu F4, tytuł z dwumiesięcznika przeobraził się w miesięcznik, zdobył pokaźne grono fanów, co przełożyło się na wyniki sprzedaży i popyt na kolejnych superbohaterów, jacy zaleją niebawem Marvela za sprawą Stana Lee, Jacka Kirby'ego, Steve'a Ditko i Larry'ego Liebera (brata Stana).
W poszczególnych miesiącach (rubryka z lewej) można przeczytać bardziej szczegółowe opisy poszczególnych numerów.