OGŁOSZENIE!

Z POWODU PRAC REMONTOWYCH NA DC MULTIVERSE NIEKTÓRE LINKI ODNOSZĄCE DO RECENZJI KOMIKSÓW VERTIGO NIE DZIAŁAJĄ! BĘDĘ JE UZUPEŁNIAŁ W MIARĘ POSTĘPU PRAC NAD SERWISEM.

piątek, 26 sierpnia 2011

Cal McDonald Mystery: Hairball


Cal McDonald Mystery: Hairball
Scenariusz: Steve Niles 
Ilustracje: Casey Jones


 
Cal McDonald jest postacią znaną większości miłośnikom komiksowej grozy, również tej, wydawanej w Polsce. Najszerzej w naszym kraju jest on kojarzony z wydawanej przez ś.p. Mandragorę miniserii „Abra Makabra”. Oryginalny jej tytuł brzmi „Criminal Mystery” i w tym brzmieniu lepiej oddaje ducha śledztw prowadzonych przez Cala. Omawiany „Hairball” natomiast jest zbiorem backupów z „Dark Horse Presents” #102-106, prezentujących detektywa jeszcze sprzed czasów, gdy poszczycić się mógł on posiadaniem własnych tytułów.

Steve Niles wykorzystał do kreacji tytułu bardzo prosty pomysł, połączył elementy czarnego kryminału z klasycznymi horrorami, umieszczając w centrum postać sarkastycznego, twardego, nie stroniącego od różnych używek detektywa. Cal McDonald posiada także dość spore rozeznanie w świecie nadprzyrodzonym, pomagają mu w jego śledztwach ghoule, natomiast policja, gdzie pracował zanim badania wykazały obecność narkotyków w jego krwi, uważa go za, mówiąc wprost, świra.

W „Hairball” poznajemy Cala, gdy na samym początku historii rozprawia się z wielką głową (pozostałość po poprzedniej historii), po czym jesteśmy świadkami krótkiej retrospekcji, przybliżającej nam młodość i postać prywatnego detektywa. Następnie, niemal natychmiast, udajemy się na pierwsze śledztwo, które prowadzi go na trop dziwnych morderców, być może kanibali. Jeśli jednak spojrzy się na okładkę, to nie ma żadnych wątpliwości, iż do czynienia mamy z czymś o wiele niebezpieczniejszym aniżeli zwykli zabójcy.

Historia jest jednak, tak jak i wyjściowy pomysł, bardzo prosta, by nie rzec, uproszczona, więc wszyscy, którzy oczekują zajmującego śledztwa i powolnego odkrywania kolejnych elementów kryminalno-makabrycznej układanki srodze się zawiodą. Cal przybywa do podejrzanych, a ci podejrzewając, iż nasz detektyw jest policjantem sami wdają się w otwarte starcie z bohaterem. Jest to ogromnie rozczarowująca prostota fabularna. Za niepotrzebne uważam również zaglądanie do piwnicy morderców, przez co resztki aury tajemniczości zostają bezpowrotnie utracone.

Plusem jest epilog, który pozostawia Cala z mieszanymi uczuciami. Sama jego postać zaś nie wydaje się wyjątkowo intrygująca. Podobnych charakterów jest na pęczki, pozostaje mieć więc nadzieję, iż kolejne detektywistyczne horrory rozwiną McDonalda w o wiele większym stopniu niż czyni to „Hairball”.

Trzeba jednak zaznaczyć, iż mamy do czynienia z trzydziestodwustronicowym zbiorem reprintów  wspomnianych backup stories, gdzie, najzwyczajniej w świecie nie ma możliwości na zbyt głębokie poznawanie meandrów umysłu bohatera. Jako apperitif sprawdza się on jednak nie najgorzej, choć spotykałem zdecydowanie mocniej rozbudzające apetyt przystawki.

Wizualnie mamy okazję oglądać realistyczne, czarno-białe ilustracje, które prócz tego, że obrazują co właśnie czytamy, nie wyróżniają się niczym szczególnym. Nie są również w żadnym wypadku złe, tak też nie ma za co ich ganić. Po prostu, rzetelne rzemiosło.

Ostatecznie więc, „Hairball” służy jako prolog do kolejnych spotkań z Calem McDonaldem. Nie jest to najbardziej zachęcający prolog, jaki można sobie wyobrazić, lecz wzbudza wystarczającą ilość ciekawości by zainteresować się postacią i sprawdzić, jak potoczą się jej dalsze losy.

niedziela, 7 sierpnia 2011

Historia EC

Tym razem bez cytatu z samego artykułu. W 67. numerze KZ pojawiła się napisana przeze mnie historia komiksów EC. Ok. dziesięciostronicowy tekst obejmuje najważniejsze tematy związane z horrorowym obliczem wydawnictwa, najważniejszymi wydarzeniami, cenzurą w USA oraz zawiera specjalny appendix na temat numeru dot. wampirów w historiach grozy wydawnictwa.

Czytamy tutaj: http://kzet.pl/2011/08/ec-comics.html

czwartek, 4 sierpnia 2011

Tomb of Dracula - omówienie serii

Jako że prawa autorskie do postaci Drakuli nie należały w 1971 roku do nikogo, a sam krwiopijca był postacią o wciąż niesłabnącej popularności (filmy ze studia Hammer o hrabim wciąż nawiedzały kina), wybór bohatera komiksu wampirycznego okazał się prosty. Do rysowania krwawych historii grozy miał być przydzielony Bill Everett. Jednakże Gene Colan, od samego początku bardzo przychylny inicjatywie i wyrażający chęć uczestnictwa w tejże, pokazał Stanowi Lee swoją wizję wyglądu transylwańskiego arystokraty. Dzięki niej to właśnie Colan otrzymał tak przez niego pożądane pozwolenie na ilustrowanie serii. Jego też pomysłem było wzorowanie aparycji Drakuli na osobie Jacka Palance’a, który to rok po starcie komiksowej serii zagrał hrabiego w produkcji telewizyjnej. Gene pozostał rysownikiem „Tomb of Dracula” aż do końca wydawania tytułu w 1979 roku.

Niestety, pojawiły się problemy ze scenarzystą. Początkowo obowiązki te przypadły w udziale Gerry’emu Conwayowi, który już wtedy miał na koncie udane historie superbohaterskie dla Marvela. Nie radził sobie jednak z tematem nazbyt udanie, więc już od trzeciego numeru serię przejął Archie Goodwin, a zaraz po nim w numerze piątym, Gardner Fox. Problemy ze stałym scenarzystą znikły, gdy od siódmego spotkania z Drakulą Marv Wolfman na stałe przejął pieczę nad fabularną stroną komiksu. Rozwijał on stopniowo postać wampira, sprawiając, iż Drakula do dziś jest jedyną postacią z uniwersum Marvela o statusie negatywnej, która cieszyła się własnym tytułem przez aż siedemdziesiąt numerów. Dodatkowo w latach 1973-75 równolegle wydawano magazyn „Dracula Lives!”.

Całe omówienie serii znajduje się tutaj: http://kzet.pl/2011/08/tomb-of-dracula.html

środa, 3 sierpnia 2011

X-Men: First Class, 2011 - recenzja filmu

„X-Men: Pierwsza Klasa”
Reżyseria: Matthew Vaughn
Scenariusz: Jane Goldman, Ashley Miller, Zack Stentz, Matthew Vaughn
Obsada: James McAvoy, Michael Fassbender, Rose Byrne, Jennifer Lawrence, Kevin Bacon, January Jones, Nicholas Hoult, Caleb Landry Jones
Muzyka: Henry Jackman
Zdjęcia: John Mathieson
Montaż: Lee Smith, Eddie Hamilton
Kostiumy: Sammy Sheldon
Czas trwania: 132 minuty

Bohaterowie – nawet tacy jak Magneto – nie mogą istnieć bez wyrazistych wrogów. Wspomniany Sebastian Shaw, dawny nazista i zabójca matki Erika, jest przywódcą grupy mutantów, która aranżuje konflikt nuklearny pomiędzy USA i ZSRR. Daje nam to możliwość obserwacji silnego antagonizmu między Magneto a Shawem. Poświęcenie byłego więźnia obozu koncentracyjnego w ściganiu nazistowskich zbrodniarzy jest obecne od samego początku „Pierwszej klasy“, by w pewnym momencie przerodzić się w bezpośrednie starcie i osiągnąć apogeum. Dzięki temu oglądamy naprawdę świetnie zrealizowane sceny akcji, będąc jednocześnie świadkami przemyślanego połączenia komiksowych postaci z zimnowojennymi realiami. Wątek nuklearny tworzy zaś realistyczne widmo zagrożenia, generując napięcie bezustannie towarzyszące seansowi. Ponadto tak walki z żołnierzami, jak i pomiędzy homo superior (w tym spektakularny finał) zrealizowano bardzo dynamicznie, więc nierzadko z zapartym tchem obserwujemy moce mutantów w akcji.

Cała recenzja znajduje się tutaj: http://kzet.pl/2011/08/x-men-pierwsza-klasa.html

Must read: X-Men - 3 historie z początków mutantów.


Z okazji premiery filmu "X-Men: First Class" Avalon przygotował sporo atrakcji na swojej stronie. Jedną z nich było wybranie listy najważniejszych lektur dot. X-Men, czyli must read. Pierwsze 10 pozycji obejmuje nowszą historię mutantów Marvela, natomiast dodatkowy bonus, napisany przeze mnie, skupia się na trzech najważniejszych opowieściach z samego początku działalności homo superior.

Po kolei więc.

"Uncanny X-Men" #4

W pierwszym nrze serii zadebiutował najsłynniejszy oponent grupy mutantów, lecz dopiero w 4. nrze stworzył on swoją własną grupę nazwaną Brotherhood of Evil Mutants. Czwarte spotkanie z X-Men jest również ważne z innych przyczyn. Tutaj bowiem debiutują Scarlet Witch i Quicksilver, późniejsi członkowie Avengers oraz X-Men. Scarlet Witch w przyszłości doprowadzi także niemal do wyginięcia mutantów. Co więcej poznajemy tutaj także pierwsze szczegóły z jej przeszłości. Ponadto swój pierwszy występ w komiksie mogą odnotować również Toad i Mastermind.

Oprócz ważnych debiutów, jest to komiks ze sprawnie i interesująco opowiedzianą fabułą, która robi świetny użytek z mutanckich mocy swych protagonistów. Iluzoryczna armia Masterminda, prędkość Quicksilvera oraz umiejętności innych członków Braterstwa Złych Mutantów odnajdują swój użytek zawsze kiedy jest na to miejsce, skutecznie przeciwstawiając się członkom X-Men. Co więcej, należy zwrócić uwagę na fakt, iż Magneto odnosi tutaj niemal zwycięstwo nad swymi przeciwnikami, co jest w tej serii novum. Superbohaterowie wpadają w jego pułapkę i jedynie sumienie jednego z ich wrogów sprawia, że uchodzą z tego komiksu z życiem.

Motyw Braterstwa będzie jeszcze kontynuowany w serii, z przerwą, do nru 11. i przewiną się przez niego postaci Bloba, Sub-Marinera i Unusa. Tym samym czwarty nr „X-Men” jest ważnym komiksem, dzięki wprowadzeniu ważnych postaci, klasycznej drużyny przestępczej oraz nowego, wielokrotnie powracającego wątku.

"Uncanny X-Men" #12-13

Juggernaut atakuje! Jeden z najpotężniejszych oponentów X-Men, przyrodni brat Charlesa Xaviera pojawia się po raz pierwszy i od razu rzuca cień porażki na grupę herosów. Dwuczęściowa historia trzyma w napięciu, gdy potężny wróg niszczy każdą obronę X-Men nieustannie zbliżając się do znienawidzonego brata, a Xavier opowiada swoją i Juggernauta genezę. W finale zaś otrzymujemy wyczerpujące sceny akcji i gościnny udział Human Torcha, który pomaga kolegom-mutantom.

O tym komiksie napisać można krótko. Doskonale stopniująca napięcie historia, debiut Juggernauta, odkrycie przeszłości Profesora X – konieczna lektura.

"Uncanny  X-Men" #14-15

X-Men zawsze mieli wpisany w swoją egzystencję strach człowieka przed nieznanym. Uprzedzenia, próby eksterminacji, rasizm – z tymi niematerialnymi przeciwnikami wychowankowie Charlesa Xaviera musieli staczać cięższe boje niż z przeciwnikami z krwi i kości. Mimo że wątek nieprzychylności ludzi wobec mutantów pojawiał się już wcześniej, najsilniej w X-Men #8, to dopiero w trzyczęściowej historii opowiedzianej na łamach nrów 14-16. strach i nienawiść skierowane w stronę homo superior stają się decydującą siłą napędową fabuły. Motywują one znanego, posiadającego wielką renomę naukowca do stworzenia Sentinelów, inteligentnych robotów, mających chronić rasę ludzką. Okazują się one jednak bezlitosnymi narzędziami do eksterminacji, które wymykają się stwórcy spod kontroli.

Osoba o wielkiej renomie, która wykorzystuje media by zniszczyć „źródło zła” tego świata, gdy pojawia się w komiksie zawsze kojarzy mi się z postacią Fredrica Werthama, motyw stworzenia istot wymykających się spod kontroli nasuwa skojarzenia z „Frankensteinem” – całość więc staje się przypowieścią o niewłaściwym wykorzystaniu autorytetu, nadużywaniu władzy, złych skutkach fanatyzmu i bezpodstawnej nienawiści, co w dalszym planie konotuje z uprzedzeniami rasowymi. Na szczęście pojawia się nadzieja. Konstruktor bezdusznych maszyn odkrywa błędy swego postępowania, za późno jednak by nagła iluminacja mogła uratować jego samego.

Posiadająca swoją, dość poważną wymowę, historia została opowiedziana w przyjemnym, rozrywkowym stylu nie epatując moralizatorstwem. Stanowi dzięki temu klasyczną pozycję w historii rodzenia się nienawiści ludzi oraz prezentuje po raz pierwszy Sentilneli, którzy jeszcze nie raz powrócą by zagrozić X-Men oraz innym postaciom z uniwersum Marvela. 

Pełna lista znajduje się tutaj: http://marvelcomics.pl/index.php?cmd=showPub&pub=804 

wtorek, 2 sierpnia 2011

Marvel Graphic Novel #26: Dracula: A Symphony in Moonlight and Nightmares, Marvel, graphic novel, 1987

„Dracula: A Symphony in Moonlight and Nightmares” SC – Marvel Graphic Novel #26
Scenariusz i ilustracje: Jon J. Muth
Wydawca: Marvel
Data wydania: 1987

Przede wszystkim ani przez chwilę nie możemy wątpić w zagrożenie, jakim niewątpliwie jest tytułowa postać. Staje się ona uosobieniem samej grozy, częściej uczuciem aniżeli fizycznym niebezpieczeństwem. Poznając fabułę z opowieści Lucy, Miny czy, klasycznie dla większości adaptacji, kapitana statku Demeter, mającego nieszczęście transportować hrabiego, stajemy się świadkami niezwykłego wpływu, jakiego wampir wywiera na otoczenie. Niewyartykułowane zagrożenie i irracjonalny, jak wydaje się niektórym postaciom, strach, budują atmosferę niesamowitości i sennego koszmaru, stanowiącą największą zaletę powieści graficznej. Już cytat otwierający prolog sugeruje oniryczny wymiar opowieści. Wampir stanowi dla innych lukę w rzeczywistości, przez którą wyziera świat ponadnaturalny lub, ujmując to inaczej, pełnia rzeczywistości niedostrzegalna dla większości. Jest to widoczne szczególnie pod koniec, gdy w umyśle Lucy wyobrażony wizerunek Drakuli napotyka realne przymioty księcia ciemności, natychmiastowo odmieniając jej punkt widzenia. Natomiast wampir jest, na co kieruje nas użyty cytat z Shopenhauera, drapieżcą, który dąży do nasycenia swego głodu, nie wiedząc i nie mając możliwości zyskania wiedzy, że chwila zaspokajania jest równoznaczna z przybliżeniem nadchodzącej zagłady.

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Blood + Water, Vertigo, miniseria, 2009

„Blood and Water” SC
Scenariusz: Judd Winick
Rysunki i tusz: Thomas L. Coker – „Tomm Coker”
Liternictwo: Kurt Hathaway
Kolor: Sno-Cone Studios, Digital Chameleon, Jason Wright
Wydawca: Vertigo (DC Comics)
Data wydania: Październik 2009

Wampir bowiem jest nieśmiertelny, może uprawiać seks, z kim tylko przyjdzie mu ochota, posiada szósty zmysł, bogactwo, wieczną młodość, nadnaturalną prędkość i siłę, nie musi się bać nikogo, a krzyże i wszelkiej maści religijne symbole nie czynią mu najmniejszej krzywdy. Co więcej, po nałożeniu okularów przeciwsłonecznych oraz odpowiednich kremów, jest on w stanie bez trudności kroczyć po ziemi w blasku słonecznego światła. Na dodatek wystarcza mu pożywianie się pozyskiwaną z różnorakich źródeł krwią zwierzęcą – tym samym na bok odsuwa wszelkie moralne obawy dotyczące zabijania ludzi. Świat otwiera się przed taką postacią niczym jeden, wielki plac zabaw. Wobec tego wampiryzm wydaje się być spełnieniem skrytych marzeń o nieograniczonej wolności i niekończącym się szczęściu. Na pewno Judd zdaje sobie sprawę, iż takie charakteryzowanie uderza w czułą nutę niejednego miłośnika osobników z nad wyraz długimi kłami, jak i wielu innych osób, które mniej lub bardziej skrycie pragną takiego, pozbawionego wszelkich ograniczeń życia.

Całość recenzji: http://kzet.pl/2011/08/blood-water.html